W takie bezsenne noce jak ta nie wiem co ze sobą zrobić
i jak uspokoić myśli, które gnają 300 km/h. Jest ciężko bo zazwyczaj w nocy
pojawiają się pytania typu: „co by było gdyby?”, albo chociaż: „i co dalej?”
Chyba każdy z nas tak ma, prawda? Noc ma coś w sobie magicznego, tajemniczego i
pięknego. Lubię noc bardziej niż dzień: to właśnie wtedy zdaje mi się, że
prowadzone rozmowy są bardziej szczere, spojrzenia w oczy bardziej „prawdziwsze”.
Tej nocy też nie spałam – nie mogłam. Leżałam na łóżku
i wpatrywałam się w Julie. Tak spokojnie spała. Zazdroszczę tego małym dzieciom
– są jeszcze tak niewinne i nieświadome tego co je czeka gdy staną się „dorośli”.
Boje się, że nie przygotuje Juli na spotkanie z tym PRAWDZIWYM światem i się
zawiedzie. Chcę (choć wiem, że tak się nie stanie), by Cytrynka już zawsze
pozostała dzieckiem i nigdy nie gnała za tą dorosłością tak jak jej mamusia, która zbyt szybko chciała stać się „tą
dorosłą”.
Jest mi bardzo przykro, że ojciec Julii nas opuścił i
woli inną kobietę i jej kilkuletnie dziecko od swojej córeczki. Boli mnie to i
boleć będzie, ale już nic z tym nie zrobię. Nie chcę znów cierpieć. Skoro on
taką decyzję podjął i nami się w ogóle nie interesuje pozostaje mi tylko jego
decyzję uszanować i życzyć szczęścia. Ale co z Kruszynką? Czy teraz ja będę
robiła jednocześnie za Tatusia i Mamusię? A gdy już zacznie mówić i spyta: „A
czemu inne dzieci mają tatusia, a ja nie mam?” co mam jej wtedy odpowiedzieć? Tak
bardzo się boję tego wszystkiego co nastąpi. Tego, że nie będę potrafiła jej
wyjaśnić dlaczego jej tatusia nie ma z nami i dlaczego tatuś mamusi nie chciał.
A jak mam robić i za tatę i za mamę jednocześnie? Gubię się czasem w byciu mamą,
a co dopiero tatą… Wiadomo – nikt mojego jeszcze obecnego męża nie zastąpi,
nawet ja – mama. Ale co zrobić gdy Julia zacznie dorastać by nie odczuła aż tak
wielkiego braku taty?
Mam nadzieję, że z chwilą, gdy Julia zacznie wszystko
bardziej rozumieć, a przede wszystkim zacznie zadawać pytania to znajdę wszystkie
odpowiedzi i będę mogła jej to jakoś wytłumaczyć.
Ciężko jest wychowywać dziecko, a co dopiero samotnie wychować. Boje się tego, co nas w niedalekiej i tej dalekiej przyszłości czeka. Boję się, że nie dam rady i sobie nie poradzę w
wychowywaniu Kruszynki na przyzwoitego człowieka, który kieruje się pewnymi
zasadami. Mam nadzieję, że uda mi się sprawić by nie popełniała tych samych błędów,
co jej mama (a mam sporo za swoimi uszami i niekiedy są to poważne przewinienia). Ale wszystko przede mną i przed samą
główną zainteresowaną – Julią. Wierzę w to, że obie będziemy się uczyły od siebie nawzajem
i jakoś damy radę – w końcu nie ma nic silniejszego niż miłość matki do córki. Kocham Cię moja Kruszynko – dla Ciebie walczę i się nie
poddam.
A może jest z nami mama, która odwiedza nasz Cytrynkowy Świat i znajduje się w podobnej sytuacji? Z chęcią przeczytam o tym jak wy sobie poradziłyście lub radzicie w takiej lub bardzo podobnej sytuacji.
*** OGŁOSZENIA PARAFIALNE ***
Kochani, wybiła już tak piękna liczba jak 1000
odwiedzin. Bardzo mnie to cieszy, że w tak krótkim czasie tyle osób zawitało na
mój blog. Cieszę się jeszcze bardziej, że chodź garstka została i odwiedza
mnie regularnie przy okazji komentując wpisy.
Dziękuje wam za to. Dajecie mi
siłę by się nie poddawać i dalej pisać i co najważniejsze: walczyć!
Z tej okazji chciałabym zorganizować wam konkurs. Jaki?
To będzie niespodzianka: na chwilę obecną mam tylko zarys, ale pomału w mojej
głowie tworzy się cały plan tego konkursu.
Ale niestety – by konkurs wystartował, potrzebne są nagrody, a mnie
niestety na nie, nie stać. I tutaj pytanie do was moi drodzy: Czy ktoś z was
mógłby za sponsorować nagrodę? Jeśli jest ktoś chętny proszę o wiadomość
prywatną na facebooku, gdzie swój fanpage również ma Cytrynkowy świat.
Troszkę się dziś rozpisałam, mam nadzieję że mi to wybaczycie oraz, że wybaczycie te drobne ogłoszenie o poszukiwaniu sponsorów na
konkurs. Trzymam kciuki by ktoś się zgłosił.
Życzę wam pogodnej niedzieli i żebyście byli zdrowi, bo ja coś
zaczęłam prychać. Mam tylko nadzieję, że Cytrynka ode mnie nie załapie.
Pozdrawiam wszystkich cieplutko i przesyłam buziaczki.
Jesteś silna dla Julii i tak będzie do końca życia...Nie przekreślaj tego ze nie będzie miała taty może kiedyś Trafisz na najlepszego męża i ojca dla małej kruszynki...a co do wyjaśnienia sprawy powiedz prawdę nie ukrywaj niczego bo i tak się dowie od innych...lepiej usłyszeć to od mamy niż od życzliwych...
OdpowiedzUsuńDziękuje. Nie zawsze wieżę w siebie może z tond wzięły się te moje "nocne myśli". Wiadomo, że lepiej usłyszeć to od mamy, ale czy mówiąc jej prawdę nie złamię jej serduszka jeszcze bardziej? Wprawdzie zanim jej powiem i zapyta o tatę minie jeszcze parę lat, ale jednak...
UsuńBędzie wszystko dobrze, tylko musisz w to wierzyć :)
OdpowiedzUsuńTrzymam już dawno za Ciebie kciuki :) :*
Dziękuje Wiolu. Dużo to dla mnie znaczy :)
Usuńbędzie dobrze bo Ty jesteś dzielna :)
OdpowiedzUsuńa czasem być lepiej mamą i tatą w jednym niż się męczyć z jakimś dupkiem który woli iść na skróty - wybaczcie dziewczyny - nie mi to osądzać ale jak piszesz że woli inną z jej dzieckiem niż " swoją rodzinę" to mi się nóż w kieszeni otwiera ... palant jeden - obudzi się jak będzie za późno znając życie ...
Trzymajcie się Dziewczynki ! Macie siebie i to jest najważniejsze !
Dziękuje Agatko. I nie jesteś jedyna, której się nóż otwiera, ja to już bym dawno mu osobiście nawtykała gdybym miała taką możliwość.
UsuńNo to własnemu mężowi nie masz okazji nawtykac ? Dziewczyno co Ty za palanta miałas ?weź go pozbaw praw i o alimenty walcz az sie osra ;)
UsuńBędę pozbawiała i o alimenty też złożyłam wniosek: dla Julci i dla mnie bo ja nie pracuje.
UsuńWiele matek pewnie ma takie problemy egzystencjalne jak Ty w tej chwili. Nieważne czy samotnych czy z mężem, czy z partnerem czy jeszcze w jakiejś innej kombinacji....ale później jak się okazuje są BOHATERKAMI SWOICH MALUSZKÓW :))))) Ty też, wierzę, że będziesz MAMĄ BOHATERKĄ <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będę mamą bohaterką. Chodź nie jestem do końca pewna czy mi się to uda, ale będę robiła wszystko by tak było.
UsuńWcale nie potrzebujesz takiego ojca dla swojej córeczki,jestem przekonana że poradzisz sobie w tej roli i Twoja mała będzie widziała w Tobie najlepszą mamę na świecie!! Bądź silna dla swojej córeczki,trzymam za Ciebie kciuki ;-) Cytrynka jest w najlepszych rękach!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo. Czy najlepszą? Znalazły by się lepsze, ale staram się taka być.
UsuńJa mam inną sytuację ...8 lat związku i 6 letnia córcia hmm też się wszystko rozwaliło ...zostałyśmy same. Początek był najgorszy ...od tego dnia minęło już 7 miesięcy a ja jestem szczęśliwą kobietą :) A oczka mojemu byłemu partnerowi się otwarły co stracił :)
OdpowiedzUsuńTaki los w obecnych czasach dzieli nie jedna kobieta. Czasami sa to kobiety z jednym dzieckiem, czasami z większą liczba tych dzieci. Dają radę. Dlaczego? Bo muszą.Wiele matek pozostajacych na lodzie musi ubrać dzieci, wyżywić je, opłacic mieszkanie i media. Nie masz zbyt wielkiego wyboru i życie wziąć na klate.Dziecko przyszło na świat. Chciałaś wejśc w dorosłość-weszłaś. Wsparcie mam nadzieję, ze masz u najbliższych. Być może twój partner dawał ci sygnały, chociażby swoim zachowaniem, mową (nie wiem czym jeszcze), że nie jest gotowy na jakiekolwiek dzieci? Nie wiem, trudno jest mi okreslić tego człowieka. Pozostaje ci tylko już rozwód i alimenty, ale wydaje mi się, ze dostaniesz je tylko na córkę, bo macie za mały staż , abyś dostała alimenty na siebie. Ale trzymaj sie dzielnie.
OdpowiedzUsuń