sobota, 21 czerwca 2014

11. Matka wraca do pracy i inne rewolucje.

Jak miło by było jeszcze leniuchować sobie w domku razem z córcią. Codziennie chodzić na spacerki, bawić się w naśladowanie głosów przez mamę, patrzeć na jej piękny uśmieszek i słuchać jej głuszenia. Patrzeć jak z dnia na dzień coraz bardziej się rozwija i uczy nowych rzeczy oraz być przy niej, gdy zacznie siadać, przekręcać się i raczkować. Oj fajnie by było, ale niestety… obecna sytuacja zmusiła mnie do czegoś innego. Matka wraca do pracy.





Uważam, że to za wcześnie, o wiele za wcześnie. Cytrynka 25 czerwca dopiero skończy 3 miesiące, więc jest jej jeszcze potrzebna bliskość mamy. Zresztą boję się, że przegapię wiele ważnych dla Kulci chwil, np. jak pierwszy przewrót z plecków na brzuszek, pierwsze kroki na czworaka itp. Jest mi przykro, że będę musiała ją od poniedziałku do piątku dawać do szwagierki, bo niestety z mamą jej jak na razie nie chcę zostawiać, a na żłobek jest jeszcze za malutka. Niby piersią nie karmie, więc nie mam tego „problemu” jak inne mamy karmiące, ale mimo wszystko nie chcę, a muszę.

Moja mama, czyli babcia Julii poszła już na wcześniejszą emeryturę, ponieważ prędzej wykończyłaby się psychicznie w swojej pracy niż dotrwała do emerytury. Tata, czyli dziadek Cytrynki, jest szefem kuchni i pracuje od rana do wieczora, a jak jeszcze jest jakaś impreza to potrafi nawet robić do 2-3 w nocy. Mimo, że płaca u niego jest dobra nie utrzyma on sam domu – trzy dorosłe osoby + rosnący niemowlak. To jednak jest spory koszt, a nie mówię tutaj już o rachunkach, które również  trzeba płacić. Dlatego postanowiłam pomóc rodzicom tak jak i oni mi wiele razy pomagali i iść do pracy.

Pracę załatwiła mi koleżanka, ponieważ ona też wraca tam od 1 lipca. Ja w poniedziałek jadę na dwie/trzy godzinki na próbę i wtedy pokażę im czy się nadaje do tej pracy czy nie. A jak się nadaje to wtedy dostanę umowę na okres próbny no i zacznie się jazda bez trzymanki!

Jak rozmawiałam z koleżanką mówiła, że na początku będzie mi bardzo ciężko, ale ważne jest by mimo bólu rąk i pociętych palców pokazać, że jednak dam radę i się nie poddam. No i co mnie trochę przeraża, jak będę miała umowę na okres próbny nie mogę iść na zwolnienie: nawet jeśli Cytrynka mi zachoruję, ponieważ muszę pokazać, że zależy mi na tej pracy, a że pieniądze w naszej sytuacji są nam bardzo potrzebne niestety – trzeba będzie zacisnąć zęby i zasuwać. Wyjątkiem „urlopu” będzie moja sprawa rozwodowa i to też wtedy chyba od sędziego będę musiała przynieść pismo (bo sam list z wyznaczą datą nie wystarcza), że stawiłam się na tej sprawie itp.

A poza tym, że idę do pracy postanowiłam poddać się metamorfozie i ostro wziąć się za siebie! Kolor włosków został już zmieniony, niedługo znów idę do kosmetyczki zrobić sobie kolczyk w nosie oraz kupuję urządzenie, które będzie pomagało mi robić brzuszki, bo walczymy o to by znów był płaski. Tatuaże, które mam do tej pory dam do poprawki, a potem… lewa ręka – rękaw, prawa noga – od kostki aż do biodra. No i na sam koniec ten wymarzony na karku: malutki aniołek z mieczem, a pod nim napis.

Julia jest zdrowa ale zaczęła się niemiłosiernie ślinić i rączki wpychać do buźki więc modlę się by to nie były zęby. Chyba w sumie za wcześnie nawet na ząbki, prawda? Sama już nie wiem co na ten temat myśleć, bo każde dziecko rozwija się w swoim tempie.


Jak zdążyliście przeczytać u nas nastało troszkę zmian: w krótkim czasie, bo krótkim, ale o to chodzi! Matka się spięła i wzięła się za swoje życie by w końcu wyjść na proste tory i zapewnić Cytrynce takie życie na jakie zasługuje. Jestem ciekawa jak mi to wyjdzie. A wy? Planujecie jakieś większe zmiany w waszych życiach czy zostawiacie wszystko tak jak jest?



***OGŁOSZENIA PARAFIALNE***


Standardowo bardzo dziękuje wszystkim, którzy zaglądają na bloga, czytają, komentują – po prostu wspierają słowem! Ogromnie się cieszę, że razem z Cytrynką „was mamy”. Oprócz zmian w życiu planuję zmiany na blogu, ale z tego wyjdzie to nie mam zielonego pojęcia, także bądźcie cierpliwi może coś mi tam wyjdzie. Jeśli nie to zostanie tak jak jest.

Zastanawiacie się pewnie, czemu tak mało piszę o Julci? W końcu adres bloga to „Cytrynkowy świat”, czyli jej świat. A no dlatego, że poświerce jej cały oddzielny post, ponieważ 25 czerwca Kulcia kończy 3 miesiące. Moje pytanie: Czy chcecie bym opisała swoją historię porodu? Bo tak się właśnie nad tym zastanawiam.

Konkurs… no właśnie, co z nim skoro sponsorzy się nie zgłaszają? Konkurs na pewno się odbędzie tylko w późniejszym terminie. Sama kupię z dwie/trzy małe nagrody – no może troszkę więcej. Konkurs się na pewno odbędzie tylko trzeba na niego jeszcze poczekać. A gdyby ktoś jednak był chętny zasponsorować nagrodę do konkursu fotograficznego, który odbędzie się u mnie na blogu to zapraszam albo na fanpage bloga, albo piszcie na e-mail: mia125@wp.pl

Serdecznie was z Julcią pozdrawiamy oraz życzymy wam miłego wieczoru jak i słonecznej niedzieli. Zapraszamy was również do obserwowania bloga jak i komentowania. Napędzacie nas. :)

13 komentarzy:

  1. Powrót do pracy na pewno jest bardzo trudny dla Mamy, kiedy od urodzenia siedzi z dzieckiem w domu. Faktycznie można przegapić ważne momenty i chyba nie ma odpowiedniego momentu by wrócić do pracy, zawsze coś się straci.
    3 miesiące to mało, za mało.. moim zdaniem minimum rok bycia z dzieckiem jest obowiązkowy. Moja znajoma teraz wróciłam do pracy, dziecko ma 1,5 roku i widzę jak jej ciężko.

    Dziękuję za miły komentarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ale nie mam innego wyjścia. Muszę iść do pracy by mieć za co żyć.

      Nie ma sprawy :) Poważnie... Wracaj do blogowania.

      Usuń
  2. Bardzo chętnie poczytam historię porodu.. Lubię takie historie czytać ;)
    Trzymam kciuki za nową pracę.
    Dasz sobie rade.. Jesteś silną kobietą :) :* Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, to pomału będę skrobała o porodzie :)
      A z pracą... szukamy dalej.

      Usuń
  3. Powodzenia w pracy...a z Cytrynką mogą to być ząbki i mogą one wychodzić bardzo długo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana wczoraj byłam na szczepieniu i pani doktor powiedziała, że to jeszcze nie są ząbki.

      Usuń
  4. Praca to udręka, ale ciężko bez niej żyć ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ciężko bez niej żyć, ale niestety... Szukamy dalej.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Mogła byś? Na prawdę? SUPER BY BYŁO, bo Twoje broszki są przepiękne.

      Usuń
    2. Coś pomyślę na dniach i odezwe się na meila prywatnie to dogadamy sprawę :) Myślę, że bym mogła w sumie dla mnie to będzie mała reklama więc nie jest to do końca takie altruistyczne ;) A tak już serio to ostatnio mam jakiś przypływ jakichś bezinteresownych ludzkich uczuć :)

      Usuń
  6. Chciało by się móc siedzieć z maluszkiem jak najdłużej, ale życie nie zawsze daje nam to co byśmy chcieli. Trzymaj się, bądź silna i powodzenie w nowej pracy

    OdpowiedzUsuń
  7. I jak tam Twoja praca? Mam nadzieje, że dałaś radę :)
    Początkowo będzie ciężko sie przestawić, ale trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń

Wraz z Cytrynką bardzo dziękujemy za odwiedzenie naszego bloga. Jeżeli pozostawisz po sobie ślad, chętnie Cię odwiedzimy i zostaniemy z Tobą na dłużej – tak jak ty zostałeś z nami.

Również chcemy Cię poinformować, że komentarze, które będą zawierać wulgaryzmy albo będą obrażały mnie lub bliskie mi osoby nawet nie będą publikowane na blogu. Krytykę przyjmujemy tylko i wyłącznie, jeśli jest napisana w kulturalny sposób.

Pozdrawiamy i życzymy Ci mile spędzonego czasu na łamach naszego bloga.

To najchętniej czytacie