Jak
miło by było jeszcze leniuchować sobie w domku razem z córcią. Codziennie
chodzić na spacerki, bawić się w naśladowanie głosów przez mamę, patrzeć na jej
piękny uśmieszek i słuchać jej głuszenia. Patrzeć jak z dnia na dzień coraz
bardziej się rozwija i uczy nowych rzeczy oraz być przy niej, gdy zacznie
siadać, przekręcać się i raczkować. Oj fajnie by było, ale niestety… obecna
sytuacja zmusiła mnie do czegoś innego. Matka wraca do pracy.
Uważam,
że to za wcześnie, o wiele za wcześnie. Cytrynka 25 czerwca dopiero skończy 3 miesiące, więc jest
jej jeszcze potrzebna bliskość mamy. Zresztą boję się, że przegapię wiele
ważnych dla Kulci chwil, np. jak pierwszy przewrót z plecków na brzuszek,
pierwsze kroki na czworaka itp. Jest mi przykro, że będę musiała ją od
poniedziałku do piątku dawać do szwagierki, bo niestety z mamą jej jak na razie
nie chcę zostawiać, a na żłobek jest jeszcze za malutka. Niby piersią nie
karmie, więc nie mam tego „problemu” jak inne mamy karmiące, ale mimo wszystko
nie chcę, a muszę.
Moja mama, czyli babcia Julii poszła już na
wcześniejszą emeryturę, ponieważ prędzej wykończyłaby się psychicznie w swojej
pracy niż dotrwała do emerytury. Tata, czyli dziadek Cytrynki, jest szefem
kuchni i pracuje od rana do wieczora, a jak jeszcze jest jakaś impreza to
potrafi nawet robić do 2-3 w nocy. Mimo, że płaca u niego jest dobra nie
utrzyma on sam domu – trzy dorosłe osoby + rosnący niemowlak. To jednak jest
spory koszt, a nie mówię tutaj już o rachunkach, które również trzeba
płacić. Dlatego postanowiłam pomóc rodzicom tak jak i oni mi wiele razy pomagali i iść do pracy.
Pracę
załatwiła mi koleżanka, ponieważ ona też wraca tam od 1 lipca. Ja w
poniedziałek jadę na dwie/trzy godzinki na próbę i wtedy pokażę im czy się nadaje
do tej pracy czy nie. A jak się nadaje to wtedy dostanę umowę na okres próbny
no i zacznie się jazda bez trzymanki!
Jak
rozmawiałam z koleżanką mówiła, że na początku będzie mi bardzo ciężko, ale
ważne jest by mimo bólu rąk i pociętych palców pokazać, że jednak dam radę i
się nie poddam. No i co mnie trochę przeraża, jak będę miała umowę na okres
próbny nie mogę iść na zwolnienie: nawet jeśli Cytrynka mi zachoruję, ponieważ
muszę pokazać, że zależy mi na tej pracy, a że pieniądze w naszej sytuacji są
nam bardzo potrzebne niestety – trzeba będzie zacisnąć zęby i zasuwać.
Wyjątkiem „urlopu” będzie moja sprawa rozwodowa i to też wtedy chyba od
sędziego będę musiała przynieść pismo (bo sam list z wyznaczą datą nie
wystarcza), że stawiłam się na tej sprawie itp.
A
poza tym, że idę do pracy postanowiłam poddać się metamorfozie i ostro wziąć
się za siebie! Kolor włosków został już zmieniony, niedługo znów idę do
kosmetyczki zrobić sobie kolczyk w nosie oraz kupuję urządzenie, które będzie
pomagało mi robić brzuszki, bo walczymy o to by znów był płaski. Tatuaże, które
mam do tej pory dam do poprawki, a potem… lewa ręka – rękaw, prawa noga – od kostki
aż do biodra. No i na sam koniec ten wymarzony na karku: malutki aniołek z mieczem,
a pod nim napis.
Julia
jest zdrowa ale zaczęła się niemiłosiernie ślinić i rączki wpychać do buźki
więc modlę się by to nie były zęby. Chyba w sumie za wcześnie nawet na ząbki,
prawda? Sama już nie wiem co na ten temat myśleć, bo każde dziecko rozwija się
w swoim tempie.
Jak
zdążyliście przeczytać u nas nastało troszkę zmian: w krótkim czasie, bo
krótkim, ale o to chodzi! Matka się spięła i wzięła się za swoje życie by w
końcu wyjść na proste tory i zapewnić Cytrynce takie życie na jakie zasługuje. Jestem ciekawa jak mi to wyjdzie. A wy? Planujecie jakieś większe zmiany w waszych życiach czy zostawiacie wszystko tak jak jest?
***OGŁOSZENIA
PARAFIALNE***
Standardowo
bardzo dziękuje wszystkim, którzy zaglądają na bloga, czytają, komentują – po prostu
wspierają słowem! Ogromnie się cieszę, że razem z Cytrynką „was mamy”. Oprócz
zmian w życiu planuję zmiany na blogu, ale z tego wyjdzie to nie mam zielonego
pojęcia, także bądźcie cierpliwi może coś mi tam wyjdzie. Jeśli nie to zostanie
tak jak jest.
Zastanawiacie
się pewnie, czemu tak mało piszę o Julci? W końcu adres bloga to „Cytrynkowy świat”,
czyli jej świat. A no dlatego, że poświerce jej cały oddzielny post, ponieważ
25 czerwca Kulcia kończy 3 miesiące. Moje pytanie: Czy chcecie bym opisała
swoją historię porodu? Bo tak się właśnie nad tym zastanawiam.
Konkurs…
no właśnie, co z nim skoro sponsorzy się nie zgłaszają? Konkurs na pewno się
odbędzie tylko w późniejszym terminie. Sama kupię z dwie/trzy małe nagrody – no
może troszkę więcej. Konkurs się na pewno odbędzie tylko trzeba na niego
jeszcze poczekać. A gdyby ktoś jednak był chętny zasponsorować nagrodę do
konkursu fotograficznego, który odbędzie się u mnie na blogu to zapraszam albo
na fanpage bloga, albo piszcie na e-mail: mia125@wp.pl
Serdecznie
was z Julcią pozdrawiamy oraz życzymy wam miłego wieczoru jak i słonecznej
niedzieli. Zapraszamy was również do obserwowania bloga jak i komentowania. Napędzacie nas. :)
Powrót do pracy na pewno jest bardzo trudny dla Mamy, kiedy od urodzenia siedzi z dzieckiem w domu. Faktycznie można przegapić ważne momenty i chyba nie ma odpowiedniego momentu by wrócić do pracy, zawsze coś się straci.
OdpowiedzUsuń3 miesiące to mało, za mało.. moim zdaniem minimum rok bycia z dzieckiem jest obowiązkowy. Moja znajoma teraz wróciłam do pracy, dziecko ma 1,5 roku i widzę jak jej ciężko.
Dziękuję za miły komentarz.
Niestety ale nie mam innego wyjścia. Muszę iść do pracy by mieć za co żyć.
UsuńNie ma sprawy :) Poważnie... Wracaj do blogowania.
Bardzo chętnie poczytam historię porodu.. Lubię takie historie czytać ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nową pracę.
Dasz sobie rade.. Jesteś silną kobietą :) :* Buziaki :*
Dobrze, to pomału będę skrobała o porodzie :)
UsuńA z pracą... szukamy dalej.
Powodzenia w pracy...a z Cytrynką mogą to być ząbki i mogą one wychodzić bardzo długo :)
OdpowiedzUsuńKochana wczoraj byłam na szczepieniu i pani doktor powiedziała, że to jeszcze nie są ząbki.
UsuńPraca to udręka, ale ciężko bez niej żyć ;p
OdpowiedzUsuńNo ciężko bez niej żyć, ale niestety... Szukamy dalej.
UsuńTo może ja jakąś broszkę?
OdpowiedzUsuńMogła byś? Na prawdę? SUPER BY BYŁO, bo Twoje broszki są przepiękne.
UsuńCoś pomyślę na dniach i odezwe się na meila prywatnie to dogadamy sprawę :) Myślę, że bym mogła w sumie dla mnie to będzie mała reklama więc nie jest to do końca takie altruistyczne ;) A tak już serio to ostatnio mam jakiś przypływ jakichś bezinteresownych ludzkich uczuć :)
UsuńChciało by się móc siedzieć z maluszkiem jak najdłużej, ale życie nie zawsze daje nam to co byśmy chcieli. Trzymaj się, bądź silna i powodzenie w nowej pracy
OdpowiedzUsuńI jak tam Twoja praca? Mam nadzieje, że dałaś radę :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo będzie ciężko sie przestawić, ale trzymam kciuki